Taki mój powrót do blogowania z przytupem!
Kategoria: Ślubograniowe perełki, czyli moje różnej jakości wykonania pieśni i utworów oraz przygody ze ślubnych eskapad
Skrzypaczka potrzebna od zaraz – szukajcie, a znajdziecie
Grałam sobie oto ślubik, taki bardzo zwyczajny, nie tam, że 100 kilometrów od Krakowa, nie, że jacyś trudni młodzi, albo, gorzej, organista, zupełnie bezkolizyjny temat, bo organisty miało nie być. Wszystko było tak normalnie, bez przeciwności, ale też i bez rewelacji. Przysięga taka jakaś bylejaka, ci ludzie tacy mało jakoś przejęci, nic specjalnego. Grało mi… Czytaj dalej Skrzypaczka potrzebna od zaraz – szukajcie, a znajdziecie
Milion przeciwności, a potem, no, może nie spektakularny sukces, ale wielka przyjemność z grania i jeszcze o tym, jak to fajnie, jak ktoś człowieka doceni
Obiecałam Wam opowieść o najmilszym ślubie, na którym śpiewałam z moją wspólniczką – Agnieszką Łozińską – Start! To było nasze drugie w ogóle, ale pierwsze ślubne śpiewanie. O tym pierwszym, pierwszym napisałam już wcześniej obnażając wpadkę ze sprzętem. Tym razem miałyśmy być prezentem – niespodzianką dla panny młodej od jej siostry, która okazała się przemiłą,… Czytaj dalej Milion przeciwności, a potem, no, może nie spektakularny sukces, ale wielka przyjemność z grania i jeszcze o tym, jak to fajnie, jak ktoś człowieka doceni
Pierwsza wpadka na pierwszym, wspólnym, kościelnym graniu.
Nagrania nie mam, a szkoda 😀 To była pierwsza i na szczęście, póki co, jedyna tego rodzaju bieda muzyczna w moim wykonaniu:) A było to tak. Miałyśmy z Agnieszką, moją wspólniczką, o której już Wam opowiadałam, nareszcie okazję spotkać się na wspólnym graniu. To była pięćdziesiąta rocznica ślubu rodziców naszej zleceniodawczyni. Tu właśnie miałam po… Czytaj dalej Pierwsza wpadka na pierwszym, wspólnym, kościelnym graniu.
Centrum dowodzenia w kosmetyczce, czyli jak to zrobić, żeby było mnie słychać w kościele?
No właśnie, bardzo szybko doświadczyłam w moim ślubnym graniu prawdy życiowej, że "żeby wyjąć, trzeba włożyć". Każda szanująca się świątynia powinna posiadać jakieś tam nagłośnienie, ale czy naprawdę każda je posiada? Otóż nie! W pierwszym roku mojego ślubogrania przekonałam się boleśnie, że: 1. Mała kapliczka wcale nie musi być mała. 2. Jeśli wszyscy mówią, że… Czytaj dalej Centrum dowodzenia w kosmetyczce, czyli jak to zrobić, żeby było mnie słychać w kościele?
A kiedy człowiekowi się co złego przytrafi, to najlepszym panaceum jest … drugi człowiek, czyli rzecz o pozyskaniu wspólniczki
No i tak powolutku się kręciła, a właściwie rozkręcała moja działalność ślubograniowa. Zaczęłam tworzyć i kupować kolejne podkłady, nie chcąc być zawsze zależną od organistowskiej obecności, a więc i woli 😀 Przygotowywałam się do festiwali, dużo śpiewając, pojechałam na dwa i nawet coś tam mi się poudawało zająć, ale na dwa kolejne już nie, bo… Czytaj dalej A kiedy człowiekowi się co złego przytrafi, to najlepszym panaceum jest … drugi człowiek, czyli rzecz o pozyskaniu wspólniczki
Plan na biznes życia, czyli jak to moje ślubogranie się zaczęło
Hej! Od dwóch lat zajmuję się oprawą muzyczną różnych uroczystości, przede wszystkim ślubnych. Już kiedy zakładałam bloga, postanowiłam, że będę się z Wami dzielić moimi wykonaniami z mszy ślubnych, podczas których grałam i śpiewałam, chciałabym też oprócz suchego wrzucania linków zawsze napisać co nieco o danym występie, ale najpierw opowiem Wam króciutko, jak to się… Czytaj dalej Plan na biznes życia, czyli jak to moje ślubogranie się zaczęło